Książka: Myć się czy wietrzyć? Dramatyczne dzieje higieny od starożytności do dziś.
Autor: Małgorzata Sokołowska
Wydawnictwo: Oficyna Verbi Causa
Znacie ulubione powiedzonko Ludwika XIII? Nie? Otóż ten francuski władca mawiał, że "im bardziej kozioł śmierdzi, tym bardziej kochają go kozy". Równie ciekawie przedstawiają się ówczesne poglądy dotyczące pielęgnacji niemowląt. Pieluchę zmieniano raz lub dwa razy na dobę, jako że zaschniętą kupkę uważano za doskonałą powłokę ochronną, a mocz- no cóż, wszyscy słyszeliśmy o jego leczniczych właściwościach. Wygląda na to, iż urynoterapię odkryto setki lat temu.
Małgorzata Sokołowska prowadzi czytelnika przez kolejne stulecia przedstawiając ówczesne poglądy ludzi na sprawy higieny. A czyni to w sposób wyjątkowo interesujący. Przede wszystkim omawia poglądy osób zajmujących się leczeniem ludzi, filozofów, słynnych przedstawicieli epoki oraz przedstawicieli różnych warstw społecznych. Można zatem śmiało stwierdzić, iż tematykę zgłębia niezwykle wnikliwie. Wszystko to jednak z przymrużeniem oka i dużą dozą humoru. Książka obfituje w powiedzonka oraz cytaty. Krótkie, lecz treściwe i wciągające rozdziały czynią z tej publikacji lekturę nad wyraz ciekawą, przyjemną w odbiorze i lekką.
A teraz zdradzę Wam dosłownie kilka szczegółów. Zaczynamy od ceniących zdrowie i krzepę starożytnych Greków, którzy zapamiętale ćwiczyli, doceniali chłodne kąpiele i chętnie spotykali się w łaźniach miejskich. Do historii przeszła kąpiel znamienitego przyrodnika i matematyka Archimedesa, który odkrył prawo określające siłę wyporu. Równie masowo przybywali do łaźni Rzymianie, wśród tłumów zaś krążyli "rajfurzy młodziutkich prostytutek płci obojga".
W średniowieczu łaźnie cieszyły się nie mniejszą popularnością niż karczmy. Brud i smród towarzyszyły jedynie ascezie. Unikanie kąpieli miało na celu uprzykrzenie sobie życia i pozwalało koncentrować się na sprawach duchowych. Zapał do odwiedzania łaźni ostudziło dopiero pojawienie się kiły.
W XVI i XVII wieku sądzono natomiast, iż woda niszczy ciało i jest przyczyną wielu groźnych chorób (psuje wzrok, osłabia, wywołuje:lumbago, katar, bóle zębów a nawet głupotę). Mycie się zostało zastąpione przez skrobanie, a czystym był ten, kto zmieniał koszulę.
I tak podążamy przez kolejne stulecia w kierunku teraźniejszości, po drodze poznając, między innymi, historię perfum, peruk, kalesonów i bielizny. Odkrywamy zaskakujące barokowe podejście do kwestii wszy oraz zwyczaje higieniczne najpotężniejszych europejskich władców. Czytamy o chorobach trapiących ludzi w poszczególnych epokach oraz wynalazku jakim były "kąpiele powietrzne". Uzmysławiamy sobie jaką rewolucję wywołał Ludwik Pasteur ogłaszając istnienie chorobotwórczych drobnoustrojów. I odkrywamy, że stowarzyszenia przeciwników szczepień powstawały już setki lat temu.
W drugiej części książki poznajemy frapującą historię toalety. Jak zwykle autorka zaczyna od omówienia latryn istniejących w starożytności i małymi krokami podąża w kierunku współczesności, opisując przy okazji praprzodków papieru toaletowego oraz sedesów.
Małgorzata Sokołowska pisząc Myć się czy wietrzyć? wykonała kawał dobrej roboty. Książka jest niezwykle interesująca i zawiera wiele cytatów z historycznych materiałów źródłowych ( poradników lekarskich, gazet, kronik i pamiętników). Autorka wędruje z czytelnikiem po całej Europie. Dzięki temu możemy porównać sposób pojmowania higieny w Anglii, Francji, Niemczech i na ziemiach polskich. Poznajemy nie tylko kwestie higieniczne, odkrywamy przede wszystkim mentalność i zasady funkcjonowania ówczesnych społeczeństw.
Zapewniam, że przy tej książce nie będziecie się nudzić. Znajdziecie tu wszystko, co zostało pominięte na lekcjach historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz