Autor: Agnieszka Stelmaszyk
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Babcia Adela mieszka nad samym morzem, może więc codziennie, jak Mały Książę, podziwiać piękne wschody i zachody słońca. Oprócz tego często zażywa porannych morskich kąpieli w zacisznej, osłoniętej od wiatru zatoczce. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest typową siedemdziesięciolatką. Starsza pani to nowoczesna babcia, spragniona wiedzy, nowych wyzwań i przygód. Mieszka wraz z gąską Gizelą, z którą odbywa podróże małym, staroświeckim austinem w kolorze waniliowym. Babcia Adela to wytrawny kierowca z "ciężką nogą", czasem tylko zdarza jej się zapomnieć gdzie zaparkowała swój ukochany kabriolet. Pozytywnie nastawionej do życia i świata staruszce sprzyja szczęście. Małej Marysi wydaje się wręcz, że ono nigdy jej nie opuszcza.
Kosmiczna przygoda babci Adeli, Gizeli i małej Marysi zaczyna się wraz z wizytą astronauty w szkole, do której uczęszcza dziewczynka. Adela wraca wspomnieniami do swych niezrealizowanych marzeń. Postanawia polecieć w kosmos, by na własne oczy zobaczyć ogromną, szmaragdową kometę z długim warkoczem, która będzie przelatywać niedaleko Układu Słonecznego. Starsza pani wybiera się do biblioteki w pobliskim Muszelkowie, by przejrzeć poradnik budowy pojazdów kosmicznych. W wypożyczalni towarzyszy jej Marysia, która bezwzględnie zamierza uczestniczyć w wyprawie.
Jak możecie się domyślać cała trójka wkrótce wyrusza na spotkanie przygody. Jak im się to uda i co spotka je po drodze, tego dowiecie się już sami, gdy przeczytacie książeczkę. Nieustraszona babcia Adela i kosmiczna przygoda to propozycja dla przedszkolaków. Ciekawa historia o pokonywaniu przeszkód, determinacji w dążeniu do celu, spełnianiu własnych marzeń bez oglądania się na innych. O życiu według własnego scenariusza. Adela nie trwoni żadnej chwili, żyje pełnią życia i czerpie z niego to, co najlepsze.
Przygody babci Adeli to pięknie napisana opowieść (nie może być inaczej, skoro wyszła spod ręki Agnieszki Stelmaszyk). Cudowna polszczyzna w połączeniu z ciekawymi ilustracjami to atuty książki. Pięknie wydana, z przyciągającą wzrok twardą oprawą. Na pewno warto po nią sięgnąć. Czy kupiłabym ją swojemu dziecku? Chyba nie, raczej wypożyczyłabym z biblioteki (egzemplarz ze zdjęcia to właśnie wypożyczona książka). Pomimo tego, że jest to publikacja warta zainteresowania, raczej nie jest to (przynajmniej moim zdaniem) książka, do której wielokrotnie wracałabym z moim synem ( a głównie takie kupuję).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz