20:19

Biuro M- M. Witkiewicz, A. Rogoziński

Książka: Biuro M
Autor: M. Witkiewicz, A. Rogoziński
Wydawnictwo: Filia




Przecudna okładka zapowiadająca lekką i przyjemną treść, a przede wszystkim dużą dawkę humoru. O ile lekkość treści potwierdziła się, to niestety nie mogę tego samego powiedzieć o humorze.
Barbara- młoda kobieta, która już dawno przestała wierzyć w miłość. Przyczynili się do tego głównie trzej panowie o imieniu Michał oraz Elwirka "przyjaciółka" Basi jeszcze z przedszkola. Tak, zdecydowanie można nazwać Basię kobietą po przejściach. Oszukana, zdradzona i samotna. Wiecznie martwiąca się o los, a dokładniej o zamążpójście córki, mamusia również nie ułatwia bohaterce życia. Przychodzi jednak chwila, gdy Barbara musi otrząsnąć się i zacząć żyć teraźniejszością. Razem z otrzymanym w spadku kotem Puszysławem przeprowadza się do małego, cichego Miasteczka i podejmuje pracę w miejscu szczególnym, a mianowicie w biurze matrymonialnym.


Jacek- totalny pechowiec. Miejsca zatrudnienia zmienia z zawrotną prędkością, nigdzie nie może zaczepić się na dłużej. Doprowadza do palpitacji serca panią Felicję, pracownicę biura pracy, która dwoi się i troi, by nareszcie pozbyć się chłopaka. Jej przewrotny umysł dochodzi do wniosku, iż powracający jak bumerang petent, powinien sprawdzić swoje umiejętności w zupełnie nowej dziedzinie i odsyła Jacka do Biura M. 

Jacek i Basia potrzebują zmiany. Niemal jednocześnie rozpoczynają pracę w biurze matrymonialnym "Minerwa" (zwanym potocznie Biurem M). Oboje podchodzą do nowych obowiązków z dużą rezerwą i niepewnością. W końcu ona ma dosyć facetów, a on zmienia dziewczyny jak rękawiczki. I jak tu pomóc innym w odnalezieniu prawdziwej miłości? Czy dobieranie ludzi w pary okaże się życiowym powołaniem obojga? A może pomoże im w tym program komputerowy opracowany przez Basię? Jednego możecie być pewni, nowa praca odmieni ich życie na dobre. 

Jak podobała mi się książka? Średnio. Myślałam, że jak zacznę czytać, to nie będę mogła się oderwać. Stało się inaczej. Czytałam na raty. Niestety, fabuła kompletnie mnie nie wciągnęła. Miałam wrażenie, że czytam bajeczkę. Wszystko, co dzieje się w tej książce jest kompletnie nierealne, totalnie oderwane od rzeczywistości. Nie, nie uważam, że literatura powinna być wiernym odzwierciedleniem rzeczywistości, sama lubię oderwać się od "tu i teraz" i zatopić w świecie stworzonym przez pisarza. Jednak w przypadku tej książki, mam wrażenie, iż autorzy kompletnie "odjechali". Teoretycznie książka pełna jest potencjalnie  zabawnych sytuacji, ale ani razu się nie zaśmiałam i nic mnie nie zaskoczyło. Zupełnie jakby autorzy zebrali gagi i śmieszne sytuacje z kilku komedii romantycznych i umieścili je wszystkie w jednej powieści. Czytając miałam cały czas nieodparte wrażenie, że to już kiedyś było. 

A bohaterowie? Szefowa z piekła rodem..... okazała się raczej groteskowa. Basia i Jacek jako główni bohaterowie, niestety, zostali przebici przez charyzmatycznego kota Puszysława. Postacią, którą zapamiętam na dłużej okazała się bohaterka ostatniego planu- pani Wiesia. Zapewniam, każdy z Was ma swoją własną panią Wiesię- "przesympatyczną", najczęściej starszą, sąsiadkę, która wie, że kichnęliście, zanim jeszcze zaczęło Was kręcić w nosie. Brzmi znajomo?

Biuro M to komedia omyłek. Liczyłam na trochę lepszą rozrywkę, większą dawkę emocji i humoru. Nie żałuję, że przeczytałam, ale też nic nie wyniosłam z lektury tej książki. Obawiam się, że za parę dni nie będę o niej pamiętała. 

2 komentarze:

Copyright © W Molikowie , Blogger